Connect with us

Życie

Można dla mnie kawałek?

Gdy jadłam śniadanie na letnim tarasie jednej z pizzerii w mieście, usłyszałam słowa: czy można dla mnie kawałek? Zobaczyłam dziewczynkę w wieku około ośmiu lat. Brudne ubrania, które w ogóle nie pasowały do wielkości dziecka, wskazywały na brak opieki. Zwykle nie wspieram ludzi, którzy proszą o pieniądze. To było głodne dziecko.

Zamówiłam jedzenie dla dziewczynki. Jadła z apetytem. Część zabrała dla brata.

Zapytałam ją o rodziców, rodzinę i gdzie mieszka.

– Mieszkamy z dziadkiem, ale on jest już całkiem stary, prawie nie chodzi. Jego emerytura jest mała, więc szybko się kończy i muszę iść szukać czegoś do jedzenia. Nigdy nie widziałam taty, a mama gdzieś zniknęła, kiedy urodził się mój brat. Często pytam dziadka o mamę, ale nic mi o niej nie mówi.

– Nie chodzę do szkoły, bo dziadek nie może znaleźć moich dokumentów. Może do przyszłego roku się znajdą i zostanę przyjęta do pierwszej klasy.

– Seweryn w ogóle nie ma świadectwa i nie zostanie zabrany do przedszkola. Dziadek mówi, że to dlatego, że urodził się w kuchni w domu, a nie w szpitalu.

Z każdym słowem małej Zosi ogarniało mnie przerażenie. Kiedy Zosia była najedzona, postanowiłam pójść do jej domu.

– Odprowadzę cię do domu i poznam twojego braciszka,- zaproponowałam. Zosia się zgodziła, ale poprosiła o jedzenie dla brata.

Odebraliśmy nasze zamówienie i wyszliśmy z kawiarni. Po drodze weszłyśmy do supermarketu, aby kupić żywność i zabawki. Po przejściu kilku ulic zatrzymaliśmy się przy dziedzińcu całkowicie zarośniętym chwastami.

W jednym z pokoi na krześle siedział stary dziadek Mikołaj i trzymał się za serce. Czuł się bardzo źle. Najwyraźniej od dłuższego czasu chorował. W jego pobliżu na podłodze bawił się mały Seweryn. Do chorego dziadka sprowadziłam lekarza.

Pogotowie zabrało Mikołaja do szpitala, a dzieci pojechały do mojego domu. Przez całe życie nigdy nie myślałam o adopcji. Po tym, jak małe dzieci mieszkały ze mną przez miesiąc, trzeba było podjąć jakieś decyzje. Moja szesnastoletnia córka jest już przyzwyczajona do bycia starszą siostrą i chętnie opiekowała się z Sewerynem i Zosią. Nie mieszkamy razem z mężem od kilku lat, ale rozwód nie został sformalizowany. Kwestia opieki została szybko rozwiązana.

Były zgodził się mi pomóc na rozprawie o adopcję i dobrze odegrał rolę kochającego męża. Dziadkiem Mikołajem opiekują się teraz lekarze w domu dla seniorów, a my w czwórkę przyjeżdżamy do niego w każdy weekend.

Trending