Connect with us

Historie

Moja żona ostatnio rozzłościła się na mnie o to, że ​​spotykam się z kolegami. Mówi, że powinienem zerwać z nimi kontakty, bo mają na mnie zły wpływ

Julkę poznałem dzięki mojemu przyjacielowi Łukaszowi. On i Julka mieszkali koło siebie i często wychodzili gdzieś razem. Ona podobała się Łukaszowi, ale on jej nie za bardzo.

Pewnego dnia przyszedł razem z nią baru, gdzie umówiliśmy się większym towarzystwem. Gdy tylko powiedział: „Poznajcie się, to moja przyjaciółka Julka”, od razu zdałem sobie sprawę, że ta dziewczyna powinna być moja. Bardzo długo próbowałem zwrócić na siebie jej uwagę, ale nic z tego nie wychodziło. Była jak góra lodowa – nie do zdobycia. Ale pewnego dnia lód zaczął topnieć: wyszliśmy razem wieczorem na spacer, było już dość chłodno, a Julka nie miała swetra, więc zaproponowałem jej swoją kurtkę. Od tamtego wieczoru byliśmy już parą.

Z dnia na dzień byliśmy sobie coraz bliżsi, coraz więcej o sobie wiedzieliśmy i dużo rozmawialiśmy. „Przyjaciele są najważniejsi. Nie opuszczą cię w trudnych chwilach, dobrze, że ich mamy,” – tak zawsze mówiła Julka, a ja się z nią zgadzałem, bo rzeczywiście tak było.

Później zamieszkaliśmy razem, spędzaliśmy ze sobą prawie cały czas. Moim kumplom było z tego powodu przykro, więc czasami próbowałem wyrwać się z ramion ukochanej, żeby spotkać się z przyjaciółmi.

Na naszym weselu moi koledzy tańczyli i bawili się najlepiej ze wszystkich, a ja bardzo się cieszyłem, że mam ich przy sobie. Wtedy było wesoło, ale kilka miesięcy po ślubie sporo się zmieniło.

Julka chyba poczuła, że skoro ​​jest teraz moją żoną i nigdzie jej nie ucieknę, to może mi rozkazywać. Jej zakaz moich spotkań z chłopakami potraktowałem na początku jako żart. No, bo przecież nie może być tak, że kiedyś wszyscy wychodziliśmy razem, a teraz nie pozwala mi nawet napić się z nimi piwa. Ale kiedy zaczęły się krzyki i histerie, zdałem sobie sprawę, że to było na poważnie.

Tego wieczoru Łukasz zadzwonił do mnie i zaprosił na mecz. Nie byliśmy zagorzałymi kibicami, ale wszyscy lubimy tę stadionową atmosferę. Poza tym, jak grają nasi, to musimy im kibicować. Natychmiast zgodziłem się na propozycję przyjaciela i zacząłem się zbierać do wyjścia. Nie planowaliśmy z Julką niczego na wieczór, więc powiedziałem żonie, że idę na mecz i skierowałem się do drzwi.

Wybiegła z pokoju jak szalona i zaczęła krzyczeć, że moi przyjaciele są prostakami, chamami i że nie powinienem z nimi rozmawiać. „Mówię ci kolejny raz, że mają na ciebie zły wpływ! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!” – była taka zła, jakby ją coś ugryzło.

Tego wieczoru zostałem w domu. Przeprosiłem chłopaków, ale mój stosunek do Julki bardzo się zmienił. Teraz wydaje mi się, że nie powinienem się z nią wiązać. Nie jestem małym chłopcem i potrafię sobie sam wybierać znajomych. A Julka nie jest moją matką, żeby mi mogła czegokolwiek zabraniać. A jak wy uważacie, spotkaliście się kiedyś z podobną sytuacją?

Trending