Connect with us

Życie

Moja wnuczka nie doceniła rodzinnej pamiątki – tak mi się odwdzięczyła za wychowanie

Podzielę się z wami historią, która pozostawiła w mojej duszy nieprzyjemny posmak goryczy.

Tak się złożyło, że sama wychowywałam moją wnuczkę Anastazję. Mój mąż zmarł 10 lat temu, a córka, mama Nastki, wyjechała do pracy za granicę, kiedy wnuczka miała 7 lat.

Po jakimś czasie Teresa poznała tam mężczyznę i wyszła za mąż. Nigdy nie poznałam ojca Anastazji. Zostawił moją córkę, gdy tylko dowiedział się o ciąży.

Nie powiem, że było nam łatwo mieszkać razem z wnuczką. Ja jestem schorowana, bolą mnie nogi, które zresztą dokuczały mi przez całe życie. A Nastkę trzeba było zaprowadzać do szkoły, uczyć ją, karmić i robić jej pranie.

W tamtym czasie w moim starym domu nie było żadnych udogodnień. Wodę musiałam nosić ze studni, rąbać drewno na opał i przynosić codziennie do domu, żeby rozpalić w piecu albo pod kuchnią. Do mycia albo prania trzeba było grzać wodę w ciężkim kotle. Dla mnie chorej to była ciężka fizyczna praca, ale kiedy wnuczka podrosła, zaczęła mi pomagać.

Żyłyśmy wyłącznie z pieniędzy, które przysyłała nam moja córka. Teresa zawsze chciała znaleźć bogatego męża, a nie pracę, i to jej się udało. Nie chciała wracać ani do ojczyzny, ani do córki i uspokajała swoje sumienie comiesięcznym przelewem na konto.

Pieniędzy nam wystarczało, nie cierpiałyśmy biedy. No i tak nasza Anastazja dorastała ze mną w małej wiosce. A kiedy dorosła, zauważyłam, że jest identyczną kopią swojej matki.

Moja wnuczka na narzeczonego wybrała sobie zamożnego mężczyznę, a nie jakiegoś biednego studenta. Pochodził z naszej wsi, młody rolnik, 35 lat. Dla niego to nie było pierwsze małżeństwo i to mnie martwiło, ale nasza Nastka się uparła i nie można jej było przekonać.

Mniej więcej na tydzień przed weselem postanowiłam podarować wnuczce nasze rodzinne kolczyki, które ja przed ślubem dostałam od mojej babci. Wydawało mi się, że będzie to najcenniejszy prezent dla każdej dziewczyny.

Kiedy wręczyłam je wnuczce, najpierw się powstrzymywała, ale potem wybuchnęła śmiechem. Mimo to wzięła kolczyki, potrzymała je chwilę w dłoni i włożyła do torebki. Powiedziała mi, że wstyd je zakładać, ale może uda się je sprzedać w internecie…

Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Miałam nadzieję, że moja wnuczka założy te kolczyki na swój ślub, bo taka była tradycja wśród kobiet z naszej rodziny. Rozmawiałam z nią o tym.

Ale w dniu ślubu Anastazja miała inne kolczyki, widać wolała modną i nowoczesną biżuterię. Już wieczorem podeszłam do niej i zapytałam, czy nie spodobał jej się mój prezent, skoro go nie założyła? Na co wnuczka roześmiała się i odpowiedziała, że ​​nie będzie nosić takich rzeczy, bo jej mąż tego nie zrozumie. Sprzedała więc tamte kolczyki i kupiła nowe, modne. Takie, jakie od dawna chciała mieć.

To wszystko. Co miałam jej powiedzieć? Sprawa została już zamknięta. Moja jedyna wnuczka zdeptała moje uczucia i nie doceniła serdecznego gestu.

Ale uspokoiłam się już i nie jestem obrażona na Nastkę. Może to nie jej wina, może po prostu takie są czasy, że nie docenia się tego, co było wcześniej i zapomina o tym, co było kiedyś ważne dla rodzin?

Trending