Connect with us

Życie

Moja przyjaciółka wszystkim pomagała, a teraz każdy ma ją w nosie

Moja przyjaciółka mieszka teraz ze mną. Mam własne mieszkanie, które niedawno udało mi się spłacić. Bardzo chciałam żyć samodzielnie, bez rodziców i trzech starszych braci. Teraz oni wszyscy dalej cisną się w dwupokojowym mieszkaniu, a ja mam swoje, co prawda to tylko 45 metrów kwadratowych, ale jednak własne. Dlaczego przyjęłam do siebie moją przyjaciółkę? Odpowiedź jest bardzo prosta…

Sumienie nie pozwalało mi zostawić jej na ulicy, zwłaszcza że bardzo mi pomogła. Tak samo zresztą, jak większości swojej rodziny i przyjaciół. Karolina jest starsza ode mnie o 4 lata. Kiedyś bawiłyśmy się na tym samym podwórku, ale potem wyprowadziła się razem z rodzicami. Spotkałyśmy się ponownie w podstawówce, kiedy przeniosła się do naszej szkoły i od tej pory nie zdarzyło się, żebyśmy ze sobą nie rozmawiały dłużej niż przez 2-3 dni. Zawsze bardzo ceniłam sobie jej wsparcie, nikt nie rozumiał mnie lepiej niż ona.

Zawsze była silną dziewczyną, która wie czego chce i osiąga wszystko własną ciężką pracą. Karolina uczyła się doskonale, studia ukończyła z wyróżnieniem i dostała pracę w bardzo dobrej firmie. Pracowała tam jednak tylko przez rok, żeby zdobyć doświadczenie i, jak sama mówiła, zbudować „sieć kontaktów”. Później zwolniła się, bo zdała sobie sprawę, że nie chce już pracować dla kogoś, musi się realizować w inny sposób.

Postanowiła założyć własną firmę.

I rzeczywiście, udało jej się. W dwa lata stworzyła swoje imperium. Firma nie była bardzo duża i działała tylko na lokalnym rynku, ale się prężnie rozwijała, zajmowała  się transportem towarów. Wydawać by się mogło, że to nie jest zajęcie dla kobiety, ale jednak udało jej się całkiem sporo zarobić. Nie miała wielu poważnych konkurentów, którzy byliby w stanie pracować, jak ona – z nastawieniem na cel i do samego końca. Wszystko szło świetnie. W tym czasie Karolina nie wydawała na siebie. Pomagała innym.

I to nie tylko przyjaciołom czy znajomym. Na pierwszym miejscu zawsze była jej mama, która niestety później zmarła. Potem Karolina wspierała szpitale, domy opieki, różne prywatne przedsiębiorstwa i drobnych biznesmenów, którzy przychodzili do niej po pieniądze bez mrugnięcia okiem. Nie dbali o nic poza własnymi zyskami. Karolina pomogła też mi, chociaż nigdy jej o to nie prosiłam. Pewnego razu dowiedziałam się, że dwie ostatnie raty za mieszkanie zostały już spłacone. Zapytałam, dlaczego to zrobiła, a ona odpowiedziała, że ​​po prostu chciała mi sprawić przyjemność. Poza tym to nie był dla niej żaden kłopot.

Ale potem wydarzyło się najgorsze, coś, czego nikt się nie spodziewał.

Jej firma po prostu nagle zbankrutowała. Nikt nie mógł zrozumieć, z jakiego powodu. Okazało się, że dla Karoliny pracował pewien pozbawiony skrupułów manager. Robił różne machlojki. I jak myślicie, jaki był efekt? Dziewczyna nie miała gdzie mieszkać, znalazła się w strasznych tarapatach. Karolina zaczęła zwracać się do wszystkich, którym kiedyś pomogła, ale nikt nawet nie chciał się z nią spotkać.

Nie rozumiem, jak można po prostu zostawić kogoś z takimi problemami, zwłaszcza kiedy ta osoba kiedyś ci pomogła. Cieszę się, że Karolina mieszka ze mną. Myślę, że jeszcze raz uda jej się spełnić swoje marzenia. Ja zawsze będę przy niej i będę ją wspierać. Na tym właśnie polega prawdziwa przyjaźń.

Trending