Connect with us

Życie

Mój syn wyrósł nie na tak uczciwego, jak bym chciała

Chcę podzielić się z kimś moją historią, bo muszę się wygadać.

Syna wychowałam sama, nikt mi w tym nie pomagał. Nie miałam rodziców, dorastałam w domu dziecka. Mąż odszedł ode mnie, gdy nasz Kuba miał dwa latka.

Oczywiście, że było mi wtedy ciężko. Mieszkaliśmy w małej kawalerce, a kiedy mąż nas zostawił, zostaliśmy tam we dwoje z synem. Na nic nie było pieniędzy, nawet na jedzenie. Musiałam znaleźć pracę, a Kubusia oddać do żłobka.

Najpierw pracowałam na naszym osiedlu jako sprzątaczka, potem przenieśli mnie do stróżówki na parkingu. Praca nie była dobrze płatna, ale bez wykształcenia niczego lepszego się nie mogłam spodziewać. Więc i z tego byłam zadowolona.

Kiedy mój syn chodził już do szkoły, dostałam pracę jako sprzedawczyni w dużym supermarkecie. Tam zarobki były trochę lepsze, ale i tak zawsze na wszystko nam brakowało.

Trzeba było przecież zapłacić za mieszkanie, kupić ubrania, rzeczy do szkoły. Mój syn miał do mnie pretensje, że nie kupuję mu takich zabawek, jakie chce, ani modnych rzeczy, które mają inne dzieci.

Nieważne, jak było ciężko, ale udało mi się wychować syna, a nawet dać mu wykształcenie. Kuba był mądrym chłopakiem i skończył studia, ale wiadomo, że nawet bezpłatna nauka swoje kosztuje.

Mój syn niedawno poinformował mnie, że się żeni. Powiedział, że jego narzeczona jest od niego o 15 lat starsza i bardzo zamożna. Kuba nie ukrywał przede mną, że wybrał Sylwię ze względu na pieniądze, których tak bardzo zawsze mu brakowało. Powiedział, że nie chce przez całe życie pracować za marne grosze, tak jak ja.

Ta wiadomość kompletnie mnie rozbiła. Nie mogę pracować, spać ani jeść. Prosiłam syna, żeby nie popełniał takiego błędu. Tłumaczyłam, że z tego małżeństwa nic dobrego nie będzie. Ale Kuba mnie nie słucha. Teraz nawet nie odbiera ode mnie telefonu. Obraził się.

Nie wiem, co robić… Nie chcę, żeby Kuba złamał sobie życie – inaczej go wychowałam, a tutaj taka historia…

Trending