Życie
Mąż ją zdradził, ale Sylwia chce mu wybaczyć, bo czuje, że nie poradzi sobie sama z dziećmi

Tego dnia Sylwia wracała do domu ze sklepu pogrążona we własnych myślach, niosła ciężkie torby. Wyszła wcześniej niż zwykle, więc nie prosiła męża, żeby po nią przyszedł, bo o tej porze oboje zwykle byli jeszcze w pracy. Dotarła do bloku i zauważyła, że okno w salonie jest szeroko otwarte. Wychodziła z domu ostatnia i dobrze pamiętała, że wszystko zamykała, bo miał padać deszcz. Sylwia wiedziała, że dzieci są w szkole, mąż w pracy, więc czy przypadkiem ktoś się nie włamał do ich mieszkania?
Szybko weszła po schodach, podeszła do drzwi, nacisnęła klamkę i je otworzyła. Bardzo się bała, ale nie miała dokąd uciekać, więc głośno krzyknęła:
– Kto tu jest? Dzwonię na policję!
W pokoju rozległ się jakiś szelest, szepty, a potem do przedpokoju wyszedł jej mąż w szlafroku.
– Policja nie będzie potrzebna. Zamknij drzwi, nie jestem tu sam. Sąsiedzi nie muszą wszystkiego widzieć.
Wszystko działo się tak szybko, że Sylwii zakręciło się w głowie. Przed chwilą myślała, że ktoś ich okradł, ale okazuje się, że jej mąż jest zwykłym zdrajcą. W głowie miała plątaninę myśli, nogi się pod nią uginały, serce waliło wściekle, aż w końcu pociemniało jej w oczach i osunęła się po ścianie.
Kiedy odzyskała przytomność, jej mąż miał już na sobie dżinsy i koszulę, a w domu nie było żadnej innej kobiety, tylko lekarz pogotowia i pielęgniarka, która wtykała jej pod nos watę nasączoną jakimś środkiem. Zapytali, jak się czuje, zostawili tabletkę do wzięcia później i kazali monitorować ciśnienie krwi. Mąż zamknął drzwi za medykami i zaczął pakować rzeczy.
– Dokąd idziesz? – jak zwykle ostrożnie spytała Sylwia
– Na razie zatrzymam się u rodziców.
Tego wieczoru już ze sobą nie rozmawiali. Mężczyzna poczekał, aż dzieci wrócą ze szkoły i powiedział, że jedzie w delegację. Poprosił, żeby pilnowały mamy, bo źle się poczuła i wyszedł.
Sylwia została sama ze swoimi myślami. Tak bardzo cierpiała, że mąż ją zdradził, chciała jak najszybciej wyrzucić wszystko, co jej go przypominało, wystąpić o rozwód i nigdy więcej już go nie zobaczyć. Ale im dłużej o tym myślała, tym bardziej zdawała sobie sprawę, że nigdy dotąd nie mieszkała sama. Najpierw z rodzicami, potem w akademiku z innymi studentami, a potem całe życie, aż do wczoraj, z mężem. Oczywiście nie zostanie sama, bo są dzieci, ale to nie to samo.
Sylwia zupełnie nie wiedziała, jak ma się utrzymać, bo jej pensja ledwie wystarczała na kilka wizyt w sklepie. A miała przecież dwójkę dzieci i rachunki do opłacenia. Trzeba się jeszcze za coś ubrać i pojechać na wakacje, bo dzieci są już przyzwyczajone, że wyjeżdżają gdzieś dwa razy w roku. Jak im wytłumaczyć, że ich życie się zmieniło? Wszystkie te myśli nie dawały jej zasnąć, uraza zmieniała się w bezradność i świadomość własnej bezsilności. Sylwia nie spała do rana. Gdy tylko zrobiło się jasno, postanowiła, że wieczorem zadzwoni do męża i porozmawia o tym, żeby się pogodzili. Uznała, że może będzie mu jakoś mogła wybaczyć i uratować rodzinę.

-
Historie8 miesięcy ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina9 miesięcy ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie8 miesięcy ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki
-
Historie4 miesiące ago
– Zawsze wstydziłem się ojca, żyliśmy bardzo biednie. Latem najmowaliśmy się na wsi do wypasania krów. Albo pracowaliśmy u nas na polu. Jak złowiliśmy jakieś ryby, nigdy nie mogliśmy jej zjeść, bo to była szansa na zarobek. I w upał, i na mrozie ojciec stał przy drodze i próbował je sprzedać.