Connect with us

Historie

Mały piesek o wielkim sercu uratował właścicielkę

Mój mąż zawsze był przeciwny temu, żebyśmy mieli jakieś zwierzę. Mówił, że to tylko kłopot. Nasze dzieci wyprowadziły się już dawno temu i żyły własnym życiem. Miały swoje rodziny i swoje problemy.

Długo zastanawiałam się, jakie zwierzątko wybrać. Ślicznego kociaka, puszystą szynszylę czy wiernego psa. Nie tracąc nadziei przeglądałam strony ze zwierzętami. Gdybym mogła, wzięłabym wszystkie.

W końcu mąż się zgodził. Wybraliśmy cocker spaniela. Od razu spodobał mi się mały rudowłosy piesek z kręconymi włosami na uszach.

Nazwaliśmy go Mars. Mąż długo okazywał swoje niezadowolenie, ale z czasem jego serce też się roztopiło. Ulokowaliśmy pieska w kuchni. Miał specjalne legowisko, zabawki i najlepsze jedzenie. Ze szczeniakiem jest jak z noworodkiem. Potrzebował niewiele mniej opieki niż dziecko.

Mars i ja często chodziliśmy na spacer do pobliskiego parku. Nauczyłam go paru poleceń. Był bardzo inteligentny, a jego oczy promieniowały bezgraniczną miłością. Ten piesek wypełnił pustkę w mojej duszy i ożywił moje dziecięce marzenia. Wnuki też uwielbiały Marsa.

Mojego męża tego wieczoru nie było w domu. Pojechał odwiedzić brata w pobliskim mieście. Mars i ja zostaliśmy sami. Teraz długi wieczór nie był taki smutny.

Było późno, zasnęłam. Nic nie zapowiadało kłopotów. Około trzeciej nad ranem usłyszałam szczekanie mojego psa. Do tej pory był całkiem cichym i grzecznym zwierzakiem, więc wiedziałam, że coś jest nie tak. Pobiegłam do kuchni i okazało się, że ktoś próbuje włamać się do naszego domu. Mars zareagował natychmiast i próbował ugryźć napastnika w nogę. W panice zaczęłam krzyczeć, a sąsiedzi od razu zareagowali. Złodziej rzucił psem o ścianę próbując uciec, usłyszałam tylko przenikliwy skowyt. Ten nieznajomy mnie też popchnął. Podczas upadku uderzyłam głową o ścianę i straciłam przytomność.

Otworzyłam oczy już w szpitalu. Obok mnie siedział zdenerwowany mąż. Okazało się, że gdy sąsiedzi usłyszeli hałas, natychmiast wezwali policję. Napastnikowi udało się uciec, ale nie zdążył niczego ukraść.

Nie rozumieliśmy, dlaczego nam się to przydarzyło. Skąd złodziej wiedział, że męża tej nocy nie będzie w domu? Policja wciąż szukała przestępcy.

Jednak ja myślałam tylko o Marsie. Nie miałam pojęcia, co się stało z moim małym obrońcą. I nie wiedziałam, co by się stało, gdyby psa nie było w domu. Po mojej głowie krążyły najstraszniejsze scenariusze.

Wkrótce przyjechały dzieci. Okazało się, że to one zaopiekowały się Marsem. W wyniku ciosu doznał urazu tylnej nogi. Był w klinice weterynaryjnej. Do tej pory nie wiedziałam, że zwierzętom też zakłada się gips.

Po kilku dniach wyszłam ze szpitala. Już czułam się dobrze po niewielkim wstrząsie mózgu i dużym stresie. Poprosiłam więc męża, żeby jak najszybciej zabrał mnie do domu, bo bardzo chciałam zobaczyć swojego zwierzaka.

Mars leżał na swoim legowisku. Uściskałam go mocno. Może nie rozumiał ludzkich słów wdzięczności, ale jego oczy były takie mądre, że wierzyłam, że czuje wszystko, co chciałam mu przekazać.

W tamtych dniach mój mąż cofnął wszystkie słowa, które kiedyś mówił przeciwko zwierzętom. Zdał sobie sprawę, że pies to nie jest tylko towarzysz do zabawy, ale wierny przyjaciel, który jest gotów bronić właściciela do samego końca. Nigdy nie zapomnę wielkiego serca mojego małego obrońcy.

Na koniec chcę powiedzieć, że zwierzęta nie potrzebują ludzi. To my ich potrzebujemy. Dzięki nim czujemy się potrzebni, dają nam całą swoją miłość i są gotowe nas chronić. Dlatego powinniśmy je odpowiednio traktować.

Trending