Historie
Koleżanka oskarżyła mnie, że to przeze mnie zachorowały jej dzieci

Mam koleżankę ze studiów, Ninę, która mieszka w bloku na tej samej ulicy, co ja. Przyjaźnimy się od dawna, nasze dzieci chodzą do tej samej szkoły. Od jakiegoś czasu jednak jakoś nie potrafimy się dogadać, a ostatnio bardzo się pokłóciłyśmy.
W zeszły weekend koleżanka poprosiła mnie, żebym zaopiekowała się jej dziewczynkami, które mają 5 i 7 lat. Wyjeżdżała z mężem za miasto i nie chcieli zabierać ze sobą dzieci, więc rano przywieźli je do nas. Moje dzieci nie są już małe, syn ma 6 lat, a córka 7, więc spokojnie się bawili w swoim pokoju i byli bardzo szczęśliwi, że mają gości. Mój mąż był tego dnia w pracy.
Na obiad wszyscy zjedliśmy pomidorową, a na drugie usmażyłam naleśniki. Dzieci były zadowolone, a kiedy znudziły się siedzeniem w domu, zapytały, czy mogą wyjść na podwórko. Puściłam ich, zwłaszcza że z mojego okna, a mieszkamy na parterze, plac zabaw bardzo dobrze widać. Przez cały dzień dzieciaki świetnie się bawiły, a późnym wieczorem Nina przyszła i zabrała swoje dziewczynki.
I dla mnie, i dla moich dzieci, czas spędzony z córkami Niny był miłym urozmaiceniem. Późnym wieczorem, bardzo zmęczeni, wszyscy położyliśmy się spać.
Ale rano koleżanka zadzwoniła do mnie z pretensjami, czego na pewno się nie spodziewałam. Powiedziała, że jej młodsza córka ma gorączkę, a starszą boli brzuch. I powiedziała mi wprost: „Liczyłam na ciebie, a ty jesteś taka nieodpowiedzialna. Nie widziałaś, że Lilka za lekko się ubrała? Musiała przeziębić się na podwórku. A Kasi co dałaś do jedzenia, że teraz boli ją brzuch? Nie mogłaś im kupić im czegoś zdrowego, jak już nie chciało ci się gotować?” I się rozłączyła.
Zrobiło mi strasznie przykro i nieprzyjemnie, aż się rozpłakałam. Nina nie przekazała mi żadnych instrukcji ani zasad dla dziewczynek, tylko przyprowadziła je i poleciała. Nawet do nas nie dzwoniła. Myślałam, że pomogę mojej przyjaciółce, że i ona, i nasze dzieci będą zadowolone, a tu tak wyszło…
Ale i tak uważam, że każda matka sama jest odpowiedzialna za swoje dzieci. To ona je ubiera i wie, czym można je karmić, a czym nie… I jeżeli zostawia dzieci pod czyjąś opieką, to powinna zadbać o odpowiednie jedzenie i ciepłe rzeczy na wszelki wypadek. A przynajmniej uprzedzić i powiedzieć, jak należy opiekować się jej dziećmi, a nie, później szukać winowajców.

-
Historie8 miesięcy ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina9 miesięcy ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie8 miesięcy ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki
-
Historie4 miesiące ago
– Zawsze wstydziłem się ojca, żyliśmy bardzo biednie. Latem najmowaliśmy się na wsi do wypasania krów. Albo pracowaliśmy u nas na polu. Jak złowiliśmy jakieś ryby, nigdy nie mogliśmy jej zjeść, bo to była szansa na zarobek. I w upał, i na mrozie ojciec stał przy drodze i próbował je sprzedać.