Historie
Kiedy wróciłam z pracy za granicą, zobaczyłam opuszczony dom. Mojego dziecka nie było.
Nie jest mi łatwo opowiadać tę historię, ale postanowiłam podzielić się nią z wami i przelać mój ból w te słowa. Życie zmusiło mnie do wyjazdu do Włoch, żeby zarobić trochę pieniędzy. Małe dziecko zostawiłam z mężem. Wtedy naprawdę nie zamierzałam na długo rozstawać się z synem, ale postanowiłam tam pojechać i zarobić na życie i remont naszego domu.
Z mężem poznaliśmy się u nas w wiosce, na dyskotece. Jak wszyscy, zaczęliśmy się spotykać, a potem wzięliśmy ślub. Mieszkaliśmy w starym domu po mojej babci, która zmarła kilka lat wcześniej. Rodziców nie miałam. Andrzej pracował wtedy w dużym gospodarstwie rolnym jako traktorzysta, a ja właśnie skończyłam technikum i nigdzie jeszcze nie pracowałam. Na wsi nie było dla mnie pracy. Mniej więcej rok po ślubie urodziłam naszego syna. Wydatki były większe, dziecku trzeba było kupować ubranka, zabawki i jedzenie, a pensja męża na to wszystko nie wystarczała.
W tamtym czasie dużo kobiet z naszej wioski wyjeżdżało do pracy we Włoszech. Mój Andrzej zasugerował, żebym i ja spróbowała. Przekonywał, że tak będzie lepiej dla nas wszystkich i będziemy mogli zrobić remont domu. Na początku się wahałam, ale później jednak się zgodziłam. Adaś miał wtedy już 3 lata, więc wydawało mi się, że mąż sobie z nim poradzi, a jeśli nie, to teściowa przyjdzie mu z pomocą.
Nie sądziłam, że zostanę we Włoszech tak długo, ale tak wyszło. Praca była bardzo ciężka. Moja gospodyni, bo tak ją nazywałam, była bardzo wymagająca i zawsze z czegoś niezadowolona. Nigdy nie dawała mi wolnych weekendów i nie chciała nawet słyszeć o tym, że chcę pojechać do Polski i zobaczyć się z synem. Tak minął rok, a potem drugi, trzeci… Przez te wszystkie lata nie wracałam do domu, jedynie rozmawiałam z mężem przez telefon. Andrzej był małomówny, rozmowy z nim nie były długie. Myślałam wtedy, że ciężko pracuje i po prostu jest zmęczony. Na moje prośby, żeby dał mi do telefonu Adasia, mąż zawsze odpowiadał, że syn jest u babci albo bawi się na podwórku z kolegami.
Wszystkie zarobione pieniądze wysłałam mężowi. Umówiliśmy się, że część pieniędzy będzie wydawał na Adasia, a resztę na remont naszego starego domu.
Pewnego lata do mojej gospodyni przyjechał syn z rodziną i wtedy dali mi tydzień wolnego. Następnego dnia nie było mnie już we Włoszech, wróciłam do domu. Nie uprzedziłam o tym męża.
Kiedy weszłam na moje podwórko, od razu poczułam, że coś jest nie tak. Wszystko dookoła było zarośnięte chwastami, dom był jeszcze bardziej zaniedbany, a co najważniejsze – nikogo nigdzie nie było. Trzymałam w rękach prezenty dla syna, myślałam, że mnie zobaczy i rzuci mi się w ramiona, że zrobię mu miłą niespodziankę. Ale tak się nie stało.
Udało mi się otworzyć drzwi wejściowe moimi kluczami. To, co zobaczyłam, po prostu wprawiło mnie w osłupienie – dom wyglądał jak wysypisko śmieci. Wszędzie walały się jakieś reklamówki i butelki, panował stęchły zapach czegoś zepsutego i ogólnie było bardzo brudno. Ręce zaczęły mi się trząść. Spanikowałam i miałam w głowie tylko jedno pytanie: gdzie jest mój syn?
Wypadłam z domu i pobiegłam do sąsiadki. Myślałam, że ona na pewno będzie wiedziała, co się tu dzieje. Na początku była zaskoczona, że o niczym nie wiem. A potem powiedziała, że mój mąż zaczął pić, już dawno wyrzucili go z pracy, a do innej nie poszedł. Bo i po co? Żył z pieniędzy, które mu wysyłałam. Powiedziała, że już dawno nikt nie widział Andrzeja trzeźwego. Mało tego, znalazł sobie koleżankę do butelki i mieszka teraz u niej. Adasia zabrała moja teściowa.
Łzy napłynęły mi wtedy do oczu, a gniew na męża rozdzierał mi duszę. Pobiegłam szukać syna. Kiedy przyszłam na podwórko teściowej, nie ucieszyła się na mój widok. Powiedziała mi, że jestem złą matką i żoną, bo zostawiłam wszystkich i dla własnego widzimisię wyprowadziłam się za granicę. Dodała jeszcze, że to moja wina, że Andrzej popadł w alkoholizm. Nie chciałam wdawać się z nią w dyskusje w obecności mojego dziecka, więc zabrałam syna i w milczeniu wróciłam do domu. Nie było przyjemnie wracać do zaniedbanego domu, ale nie mieliśmy wyboru.
Mój mąż, przez cały ten czas, kiedy byłam w domu, nawet nie przyszedł się przywitać, w ogóle się nie pojawił. Może wstydził się spojrzeć mi w oczy… Nie wiem, ale nie chcę go więcej widzieć.
A ja z synem mieszkamy w naszym starym domu, którego nikt jednak nie wyremontował. Przywiozłam ze sobą z Włoch trochę pieniędzy, więc myślę, że na początek wystarczy. Potem pomyślę o tym, co dalej robić. Pierwszą rzeczą, jaką załatwię, będzie rozwód z Andrzejem. Do Włoch już nie pojadę, bo nigdy w życiu nie zostawię już Adasia.
-
Ciekawostki10 miesięcy ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Rodzina2 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Ciekawostki1 rok ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Dzieci2 lata ago
Dałam synom mieszkanie, sama przyjechałam zamieszkać na wsi. Dzieci mieszkały w mieszkaniu podczas nauki, a ja byłam spokojna, że chłopaki spędzają razem czas. Kiedy obaj znaleźli dziewczyny, mieszkanie zrobiło się za małe. Przyszłe synowe były po prostu nie do zniesienia.