Historie
Jak nauczyłam córeczkę, żeby nie zbliżała się do bezdomnych zwierząt i jaki kompromis w tym celu wymyśliłam.

Zawsze zabraniałam mojej córce zbliżać się do zwierząt, zwłaszcza do bezdomnych. Nigdy nie wiadomo, jak się zachowa taki pies czy kot. W dzieciństwie mi samej przydarzyła się nieprzyjemna historia. Chciałam w dobrych intencjach nakarmić i pogłaskać psa sąsiada, a on ugryzł mnie w rękę. Bardzo dobrze pamiętam, jak rodzice zabrali mnie do szpitala i ile szwów mi wtedy założyli – do tej pory mam bliznę. Dlatego od tamtej chwili jestem bardzo ostrożna ze zwierzętami.
Mój mąż pogodził się z tym, że się boję i nawet nie nalegał na posiadanie zwierzaka, chociaż bardzo chciał. Jego miłość do zwierząt przeniosła się na naszą córkę. Gdy była malutka, to w żaden sposób nie wpływało na jej bezpieczeństwo, ale z czasem moje obawy zrobiły się większe, bo nie zawsze uda się dopilnować, żeby dziecko nie podbiegło do zwierzęcia.
Oczywiście, wszystko jej tłumaczyłam, ale ma dopiero 5 lat, więc to niewiele pomaga. W zeszłym roku stało się dokładnie to, czego tak się bałam – moja córka postanowiła nakarmić bezdomnego kota, a on w odpowiedzi mocno ją podrapał i prawie na nią skoczył. Bardzo się wtedy przestraszyła i obiecała, że więcej tak nie zrobi.
Ale ostatnio wymyśliłam dla nas kompromis – żeby dziecko nie podchodziło na ulicy do psów i kotów, będziemy odwiedzać schroniska. W ten sposób pomożemy bezdomnym zwierzętom, a równocześnie będziemy bezpieczni, bo wszędzie są ogrodzenia i człowiek nie ma bezpośredniego kontaktu ze zwierzakami. Liczę na to, że jednak nie przełożę mojego strachu na córkę i może sama znowu polubię zwierzęta. Mam nadzieję, że to mi się uda, a przy okazji zrobimy dobry uczynek.

-
Historie9 miesięcy ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina10 miesięcy ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie9 miesięcy ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki
-
Historie5 miesięcy ago
– Zawsze wstydziłem się ojca, żyliśmy bardzo biednie. Latem najmowaliśmy się na wsi do wypasania krów. Albo pracowaliśmy u nas na polu. Jak złowiliśmy jakieś ryby, nigdy nie mogliśmy jej zjeść, bo to była szansa na zarobek. I w upał, i na mrozie ojciec stał przy drodze i próbował je sprzedać.