Connect with us

Życie

Czy rozpoczynanie nowego życia na starość to egoizm?

Przez całe życie wszyscy mówili mi, że coś powinnam.

Musiałam dobrze radzić sobie w szkole, żeby nie denerwować rodziców. Potem musiałam skończyć szkołę pielęgniarską, żeby mieć stabilną pracę. Później obowiązkowo wyjść za mąż za przyzwoitego mężczyznę.

A w małżeństwie tych „powinności” po prostu nie da się zliczyć. Chyba większość kobiet w moich czasach tak żyła – jako darmowa służąca swojego męża, bez prawa głosu, która ma wszystkim usługiwać, rodzić dzieci i jeszcze chodzić do pracy. Przy tak napiętym harmonogramie nie było miejsca na odpoczynek czy nawet na chorobowe.

A jak zachowują się mężczyźni, kiedy zachorują? Leżą, oglądają telewizję, a ty gotuj im rosół i podawaj lekarstwa. To żadna choroba, tylko idealny relaks. A kobiety? Ciągle na nogach, bez żadnej taryfy ulgowej. Z jakiegoś powodu to stało się normą.

Tak żyłam przez całe moje życie. W końcu dzieci dorosły, wyprowadziły się i zrobiło się trochę łatwiej. Potem przeszłam na emeryturę i miałam nadzieję, że wreszcie odpocznę. Ale nic z tego – moja córka urodziła dziecko, więc teraz moim nowym obowiązkiem była opieka nad wnukiem. Nie było to wcale takie łatwe, bo nie byłam już na tyle młoda, żeby nadążyć za tym małym wulkanem energii.

Pewnego dnia trafiłam do szpitala, nic poważnego, zwykłe kłopoty z sercem. Dopiero tam miałam okazję pobyć w ciszy i nacieszyć się odpoczynkiem. Jedyną przykrą rzeczą było to, że nikt mnie nie odwiedził. Mąż dzwonił, ale tylko po to, żeby zapytać gdzie jest jakiś garnek i nawet nie interesował się, jak się czuję.

Szczerze mówiąc, nie zaskoczyło mnie takie jego zachowanie. Zawsze to ja byłam tą, która dba o wszystkich i nie dostawałam nic w zamian. Wtedy, w tej szpitalnej ciszy, dużo o tym myślałam. To było tak, jakbym spojrzała na swoje życie z boku i byłam po prostu zszokowana.

Jak można tak bardzo nie kochać siebie, żeby taki cenny dar, jak życie, tak po prostu zmarnować? Postanowiłam, że to koniec i że od teraz radykalnie się zmienię. Tak, mam 58 lat, ale czy to ma jakieś znaczenie?

Dzięki temu przeżyję chociaż część mojego życia tylko dla siebie i dla własnej przyjemności. Pierwsza rzecz, jaką zrobiłam po szpitalu, to powiedziałam mężowi, że wystąpię o rozwód. Nie obchodziło mnie, co o tym myśli, więc nawet go nie słuchałam. Dokonałam wyboru i teraz pozostaje mi tylko działać.

Planuję podróżować i aktywnie się do tego przygotowuję. I wiecie co, nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa, bo teraz żyję tylko dla siebie i dla swoich pragnień.

Trending