Connect with us

Historie

Chęć do pracy, a znalezienie pracy to dwie różne rzeczy.

Bardzo chciałam znaleźć pracę, ale albo miałam pecha, albo źle szukałam.

Skończyłam szkołę gastronomiczną i zawsze lubiłam jedzenie, choć nie w tym sensie, aby dobrze zjeść, ale smacznie ugotować i pięknie podać przygotowaną potrawę.

Moja nieżyjąca już babcia, kiedyś też niezwykle smacznie gotowała. Wraz z rodzicami mieszkaliśmy z babcią w jej mieszkaniu. Pamiętam, kiedy byłam jeszcze bardzo mała, zawsze obserwowałam, jak babcia gotuje. Pewnego dnia poprosiła mnie do swojej kuchni i powiedziała, żebym pomogła jej zrobić farsz do pierogów. Obrałyśmy ziemniaki, przysmażyłyśmy cebulkę i dodałyśmy trochę twarogu. Nasze nadzienie okazało się bardzo smaczne. Kiedy mama i tata przyszli z pracy, chwalili nasze pierogi i stwierdzili, że równie dobrych nie jedli jeszcze nigdy. Od tego czasu gotowanie pierogów z babcią stało się naszą rodzinną tradycją.

Gdy dorastałam, babcia ufała mi coraz bardziej i zlecała coraz to nowe prace do wykonania w kuchni. Umiałam już usmażyć znakomite kotlety i upiec babkę z pieczarkami. Jedyne, czego najbardziej chciałam się nauczyć od mojej babci, to pieczenie ciast i tortów. Babcia piekła bardzo dobre ciasta, czasami miała zamówienia i zgodziła się nauczyć mnie tej sztuki. Pokazywała mi różne techniki i sekrety w przygotowywaniu wspaniałych ciast.

Któregoś dnia, gdy babcia była chora, przyszła do niej sąsiadka i poprosiła o upieczenie ciasta na urodziny wnuka. Babcia się nie zgodziła. Powiedziała, że sama nie może, bo nie ma siły, ale z moją pomocą sobie poradzi. Byłam szczęśliwa, bo to był mój pierwszy tort przygotowywany na zamówienie. Babcia mnie instruowała krok po kroku, podpowiadała co mam zrobić i w jakiej kolejności. Ciasto okazało się bardzo dobre i sąsiadka była zadowolona. Wtedy ostatecznie zdecydowałam, że kuchnia będzie moim królestwem.

Moja babcia zmarła i nikt nawet nie wie, jak było mi przykro. Dostałam od niej mieszkanie, rodzice wyprowadzili się do swojego domu, a ja zostałam sama.

Postanowiłam, że sama będę zarabiać na życie i chciałam szybko znaleźć pracę. Zwróciłam się do centrum zatrudnienia i znalazłam ogłoszenie na stanowisko kucharza — cukiernika. Następnego dnia postanowiłam spróbować i umówiłam się na rozmowę kwalifikacyjną. Po przyjeździe do restauracji, w której miałam pracować, poszłam do gabinetu szefa kuchni. Wyglądał na mężczyznę bardzo surowego i bezwzględnego. Zanim jeszcze weszłam i powiedziałam, w jakim celu przychodzę, zaczął na mnie krzyczeć i pytać, kim właściwie jestem. Jak się okazało, do pracy wrócił stary kucharz, który pracował tu wcześniej, więc dla mnie nie było już etatu.

Zrobiło mi się bardzo przykro, wyszłam i się rozpłakałam. Może to naprawdę nie było moje miejsce? Wiem jedno, mam już dosyć pieczenia ciast w domu na zamówienie. Muszę znaleźć stałą i ulubioną pracę.

Trending