Connect with us

Życie

Były mąż stanął w progu mojego domu i powiedział, że teraz będzie tu mieszkał.

Tadek i ja jesteśmy małżeństwem od roku. To jest mój drugi formalny związek. Za swojego pierwszego męża, Szymona, wyszłam, jak byłam jeszcze młoda i głupia. Rozwiedliśmy się po 2 latach.

Chociaż oboje rozumieliśmy, że nie jest nam razem po drodze, nie rozstaliśmy się spokojnie i w zgodzie. Szymon tylko manipulował i ciągle się czegoś domagał. W rezultacie zaczęliśmy dzielić mieszkanie, które kupiliśmy za pieniądze z wesela.

Nie chciałam się z niego wyprowadzać – było duże, ładne i w samym sercu miasta. Pomyślałam więc, że spłacę byłego męża. Zażądał pieniędzy natychmiast. Wszystkimi możliwymi sposobami zebrałam kwotę odpowiadającą połowie wartości mieszkania i Szymon dostał swoje pieniądze.

Oczywiście, podpisał wszystkie niezbędne dokumenty i obiecał zniknąć z mojego życia. Byłam wolną, szczęśliwą kobietą, która cieszyła się swoim nowym życiem. To prawda, przez kolejny rok musiałam spłacać długi, ale w tym czasie poznałam też Tadeusza.

Nasz związek się rozwijał i już planowaliśmy wspólnie zamieszkać. Ale był jeden problem – żadne z nas nie chciało opuszczać własnego gniazdka. W końcu Tadek ustąpił i wprowadził się do mnie. Swoje mieszkanie wynajął  i pomógł mi spłacić moje długi. A po pewnym czasie postanowiliśmy się pobrać i oficjalnie założyć rodzinę.

Ta nowina dotarła również do mojego byłego męża. Z jakiegoś powodu Szymon zawsze był przekonany, że bez niego nie będę szczęśliwa, więc teraz postanowił zrujnować mi życie.

Tego wieczoru oglądaliśmy film, kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi. Pobiegłam zobaczyć, kto to, ale czegoś takiego się nie spodziewałam. Kiedy otworzyłam, zobaczyłam Szymona! Tak, mojego byłego męża!

Po co tutaj przyszedł? – przebiegło mi przez myśl. Ale już od progu Szymon wszystko wyjaśnił. – Wprowadzę się tu teraz, to jest nasze wspólne mieszkanie, mam do tego pełne prawo.

Pomyślałam, że to się nie dzieje naprawdę. Zaledwie rok temu podpisał wszystkie dokumenty, zrezygnował z mieszkania, a ja mu za nie zapłaciłam. Więc o co mu teraz chodzi?

Dobrze, że Tadeusz był w domu – zadzwonił na policję, bo ja byłam kompletnie zdezorientowana i nie wiedziałam, co mam zrobić. Nie musieliśmy długo czekać – w ciągu 10 minut przyjechał patrol i wyprowadził byłego męża z naszego mieszkania. Policjanci przypomnieli mu jeszcze, że będzie miał kłopoty, jeżeli nadal będzie nas nachodził.

Chociaż wtedy sobie poszedł, to obiecał, że to jeszcze nie koniec. Mam nadzieję, że to był tylko słaby żart i Szymon naprawdę zniknie z naszego życia. Bo następnym razem już sama będę wiedziała, co zrobić i osobiście zgłoszę go na policję.

Trending