Historie
– A nie ma zniżek dla wielodzietnych rodzin? – zapytała kobieta, która przyszła do mnie na manicure

Już w szkole podziwiałam bogate kobiety. Zawsze mnie interesowało, jak o siebie dbają i jakie zabiegi wykonują. Niestety, moja rodzina była biedna i rodzice nie mogli dać mi wszystkiego, czego chciałam. Pewnego dnia moja mama dostała w prezencie czerwony lakier do paznokci i mi go oddała. Od tego czasu postanowiłam zostać manikiurzystką.
Najpierw zarabiałam, malując klatki schodowe. Tak zdobyłam pieniądze na moje pierwsze przyrządy do manicure. Wtedy to była rzadkość, ale ja chciałam nadążyć za trendami i sprawić, żeby kobiety były szczęśliwe i miały piękne ręce.
Z biegiem czasu nauczyłam się nowych technik. Coraz więcej kobiet zapisywało się na moje zabiegi. A kiedy modny stał się lakier hybrydowy, to zapotrzebowanie wielokrotnie wzrosło. Ale wraz z tym pojawiło się wiele nowych problemów i nieprzyjemnych sytuacji.
Pewnego dnia zgłosiła się do mnie nowa klientka. Nie tylko się spóźniła, ale jeszcze przyszła z dzieckiem. Oczywiście nie mam nic przeciwko dzieciom, ale zwykle wspinają się tam, gdzie nie powinny i mogą zrobić sobie krzywdę albo coś zniszczyć. Kobieta wybrała sobie bardzo wyszukany projekt. Na paznokciach miały być jednocześnie wzorki i cekiny. Uprzedziłam ją, że to będzie dodatkowo płatne. Klientka się zgodziła. W tym czasie chłopiec, z którym przyszła, rozbił wazon z ozdobnymi kamieniami. Było mi go szkoda, bo to była moja ulubiona dekoracja. Ale posprzątałam szkło i wróciłam do pracy.
Kobiecie bardzo spodobał się efekt końcowy. Kiedy podałam cenę, zobaczyłam zdziwioną minę klientki.
– A nie ma zniżek dla wielodzietnych rodzin?
– Proszę wybaczyć, ale jestem osobą prywatną, a nie instytucją publiczną, więc nie daję takich zniżek. Tym bardziej, że uprzedzałam panią o cenie.
Kobieta dała mi połowę kwoty i powiedziała, że musi iść do bankomatu. Nie miałam wyboru, musiałam się na to zgodzić. Ale nie dostałam od niej ani reszty pieniędzy za manicure, ani za stłuczony wazon.

-
Historie2 lata ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina2 lata ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina2 lata ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie2 lata ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki